Jedna z najczarniejszych postaci polskiego rządu minister Dawid Jackiewicz, który powinien był zniknąć z życia publicznego kilka lat temu, po śmierci w dziwnych okolicznościach osobnika molestującego żonę polityka, wymusił na zarządach spółek z udziałem skarbu państwa decyzję o finansowaniu tworu nazwanego górnolotnie Polską Fundacją Narodową. Trudno inaczej wytłumaczyć fakt, że zrobili to w tym samym czasie, nie zasięgając opinii rad nadzorczych ani zgromadzeń akcjonariuszy, wśród których są przecież osoby i spółki prywatne.
Roczny budżet fundacji ma wynosić 100 mln zł. Co oznacza, że o tyle mniej pieniędzy ulokowanych zostanie przez te spółki w inwestycjach lub o tyle mniej będzie do podziału w formie dywidend dla akcjonariuszy lub wspólników.
Celem fundacji ma być promocja polskiej marki za granicą i zapobieganie tworzeniu o niej negatywnych opinii. Ma to być więc realizacja tego, co wcześniej marzyło się Kaczyńskiemu i Glińskiemu, choć w wersji zminimalizowanej, bo na hollywoodzki film sławiący polską historię trzeba by zbierać latami i szukać realizatora, których chciałby firmować taki gniot swoim nazwiskiem.
Celem fundacji ma być promocja polskiej marki za granicą i zapobieganie tworzeniu o niej negatywnych opinii. Ma to być więc realizacja tego, co wcześniej marzyło się Kaczyńskiemu i Glińskiemu, choć w wersji zminimalizowanej, bo na hollywoodzki film sławiący polską historię trzeba by zbierać latami i szukać realizatora, których chciałby firmować taki gniot swoim nazwiskiem.