Demontaż demokracji i zawłaszczanie państwa przez partię Kaczyńskiego trwa. Nie napiszę, że w najlepsze. Trybunał Konstytucyjny ma związane ręce, najbardziej krwiożerczy ministrowie już ogłaszają o rozmaitych wykrytych przez nich aferach a nie posiadający kwalifikacji rozmaici ludzie z PiS-u i partii satelickich obejmują kierownictwa spółek państwowych. Ostatnio weszli do renomowanych od dziesiątek lat stadnin koni. Na to nie poważyły się nie tylko władze PRL, ale nawet okupanty niemiecki. Daniel Olbrychski skomentował to gorzkim żartem, że tylko czekać, kiedy szewc z legitymacja PiS zostanie mianowany dyrektorem filharmonii.
A do tego akurat pod nieobecność Lecha Wałęsy w kraju wdowa po gen. Kiszczaku zdecydowała się sprzedać Instytutowi Pamięci Narodowej kilkadziesiąt pudeł akt zgromadzonych w domu przez jej męża. Traf chciał, że ta wysługująca się najbardziej zawziętym lustratorom instytucja natychmiast natrafiła na akta pierwszego przywódcy "Solidarności", mające zaświadczać o agenturalnej jego przeszłości.