Parę dni temu przeczytałem niewielką książeczkę izraelskiego pisarza Amosa Oza "Jak uleczyć fanatyka", która przypadkowo wpadła mi w ręce jako dar jednego z czytelników naszej biblioteki.
Zabrałem się do lektury ciekaw, jak Żyd, w jakimś stopniu zaangażowany w walkę o los swego narodu, skonfliktowanego ze światem arabskim, a szczególnie z Palestyńczykami, rozumie fanatyzm.
Otóż autor nie ukrywa, że jako dzieciak i młodzieniec był fanatykiem, ale udział w walkach w 1967 i 1973 r. sprawił, że stał się pacyfistą. To znaczy, że odmówiłby pójścia do armii, nawet pod groźbą kary, gdyby celem wojny było przysporzenie terytorium jego państwa, ale poszedłby, nawet mimo niemłodego już wieku, gdyby na szwank narażone były granice jego państwa.
Nurtowało mnie jednak przede wszystkim to, jak definiować można i ewentualnie różnicować rozmaite odmiany fanatyzmu. Gdzie kończy się przekonanie o czymś, a zaczyna pewność. I jak to przekłada się na działanie. Bo potocznie o tym, co jest fanatyzmem sądzi się na podstawie symptomów, najczęściej w najgroźniejszych jego przejawach, a więc przemocy, jej groźby lub presji psychicznej, mającej skłonić kogoś do postępowania zgodnego z czyimiś oczekiwaniami, zaprzestania działań niezgodnych z przekonaniami wyznawców jakiejś idei (lub religii) albo fizycznej zemsty za działania niezgodne z racjami fanatyków.
Amos Oz objaśnia zjawisko fanatyzmu w sposób właściwy pisarzowi, czyli przez opowieści o jakichś zaobserwowanych czy zasłyszanych zdarzeniach lub z własnych doświadczeń.