wtorek, 19 listopada 2013

Nie mam jasności w temacie... wszystkości

Tak, nawiązując do słów piosenki Młynarskiego "Nie mam jasności w temacie Marioli", zacząłem dziś pytanie do Ryszarda Kalisza, który był dziś we Wrocławiu w roli przewodniczącego stowarzyszenia "Dom Wszystkich Polska".
Skupił się na głównych kierunkach działania stworzonej przez siebie organizacji. Za najważniejszy kierunek działań uznaje on działania mające doprowadzić do zajęcia się Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego możliwością wprowadzenia w krajach Unii Powszechnego Dochodu Bezwarunkowego. Potrzeba do tego podpisów miliona mieszkańców Unii Europejskiej pod wnioskiem w tej sprawie. DWP jest odpowiedzialnaz za popularyzacje ideii i zbieranie piodpisów obywateli Polski. Jego istota polega na tym, żeby każdy obywatel kraju, już od urodzenia, otrzymywał pewną ustaloną comiesięczną "pensje" z tytułu swego istnienia. Nie otrzymywaliby do tylko zarabiający lub posiadający dochody z innego tytułu, a te osoby, które otrzymują  niższe od obliczonego dochodu powszechnego wpływy, otrzymywały odpowiednie wyrównanie. Tym sposobem pieniądze mogliby otrzymywać ci, którzy wykonują różne prace bez wynagrodzeń, np. wolontariusze, osoby prowadzące gospodarstwa domowe itd.,a pracy, którą można wykonać, gdyby ktoś mógł lub chciał za nią zapłacić jest mnóstwo. Mogłyby zniknąć rozmaite zasiłki, do otrzymywania których potrzebne są tony papieru. O idei Powszechnego Pochodu można przeczytać szerzej w internecie.A w Szwajcarii ma niebawem odbyć się ogólnopaństwowe referendum w sprawie wprowadzenia tej formy zapewniania obywatelom bezpieczeństwa socjalnego.

niedziela, 17 listopada 2013

Kobiety dolnośląskie się konsolidują

Parę dni temu otrzymałem zaproszenie na I Dolnośląski Kongres Kobiet. Nie wiem, jaki był klucz doboru uczestników. Nie sądzę, żeby pamiętano mój niewielki artykulik o zbiorach literatury feministycznej w naszej bibliotece, zamieszczony na stronie Feminoteki dobrych kilka lat temu.  Więc może moja aktywność komentatorska na Facebooku, kwitowana lajkami przez przedstawicielki różnych organizacji kobiecych? Albo po prostu zdecydowało to, że pracuję w uczelni, która była gospodarzem kongresu, a moje sympatyczne koleżanki krzątały się przy jego organizacji.
Skorzystałem więc z tego zaproszenia, tym bardziej, że miałem do miejsca obrad bardzo niedaleko. Bez wątpienia sprzyjam bowiem wszelkim działaniom mającym na celu zapewnienie równych praw różnym grupom społecznym, które z powodów kulturowych (obyczajowych, religijnych, ekonomicznych) są dyskryminowane, pomimo że konstytucja im te prawa zapewnia. A już zwłaszcza, gdy one same się aktywizują. Kobiety, które do tych grup należą stanowią przecież połowę naszego społeczeństwa.. Płeć narzuca im role domowe, zawodowe lub miejsca w hierarchii społecznej. Bo kobiety "od zawsze" były tymi, które mają obowiązek dbania o dom i dzieci, , umożliwiania mężom i synom robienia karier, powściągając własne ambicje życiowe i zawodowe. Nie z własnego wyboru przecież, lecz dlatego, że zostało im to narzucone przez silniejszych fizycznie mężczyzn, którzy stworzyli określone normy zachowania oraz prawa, a także przez maskulinistyczne systemy religijne. Obrazowo ujęła ten syndrom prof. Mirosława Nowak-Dziemianowicz, która jeszcze niedawno łapała się na tym, że gniewał ją nieład w pokoju córki i wzruszał bałagan w pokoju syna.

piątek, 15 listopada 2013

Dlaczego Polska jest wartością?

Wziąłem do domu dopiero co opracowaną przeze mnie w bibliotece książkę Andrzeja Przyłębskiego, filozofia z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza "Dlaczego Polska jest wartością"". Choć naprawdę istotny jest tu podtytuł "Wprowadzenie do hermeneutycznej filozofii polityki" (Poznań, 2013). Chciałem bowiem dowiedzieć się czym w istocie jest ta często wymieniana w dysputach humanistów hermeneutyka. Popularne wyjaśnienie, stanowiące wynik inflacji tego pojęcia, że jest ona rozumieniem i interpretacją wszystkiego, z czym się stykamy, trudno uznać za zadowalające.
Autor postawił sobie w gruncie rzeczy za podstawowy cel przywrócenie temu pojęciu właściwego znaczenia i tym samym przywrócenie mu wartości. A właściwie nie jemu samemu, bo rozróżnia on hermeneutykę techniczną  jako narzędzie rozumienia i interpretacji oraz filozofię hermeneutyczną jako  t e o r i ę  ludzkiego rozumienia rzeczywistości, z którego wynikają sposoby bycia w świecie. Rozumienie zaś według niego jest sposobem odsłaniania się rzeczywistości, odniesionej do całości ludzkiej egzystencji, a więc tego, czym zajmują się nauki o człowieku i kulturze.
Żeby sobie bardziej przybliżyć ową teorię brnąłem przez przytaczane przez autory meandry myślenia prekursorów filozofii hermeneutycznej po jej najwybitniejszych współczesnych przedstawicieli, a więc Gadamera, Derridy, Caputo, Ricoeura i innych. I chyba już wiem, na czym polega istota hermeneutycznej filozofii polityki, jak można widzieć z tej perspektywy liberalizm czy etykę polityki. Bo należy przyznać, że autor ma wyjątkowy dar pomagania czytelnikowi w rozumieniu niełatwych wywodów dawnych i współczesnych myślicieli.

piątek, 8 listopada 2013

Dyscyplina partyjna? Jestem za

Głosowanie w sprawie referendum o sześciolatkach stało się kolejnym pretekstem do utyskiwania opozycji nad zamordyzmem partii koalicyjnych. Oczywiście, najgłośniej pomstowali ci, którzy zobowiązali swoje kluby do głosowania inaczej niż partie rządzące. Niektórzy nawet nie musieli, gdyż w PiS-ie nikt nie śmie zagłosować inaczej niż prezes lub jego sejmowy komisarz Błaszczak.
Moim zdaniem dyscyplina partyjna czy klubowa jest oczywistością. Posłowie i senatorzy (a w Polsce lokalnej radni) startują do wyborów z list określonych partii, a więc z ich poparciem i wsparciem finansowym. A to daje pewne prawa, ale i zobowiązania. Wyborcy zaś głosując na kandydata są na ogół świadomi, że oddając głosując na iks-a wybierają go z listy określonej partii czy komitetu wyborczego, a więc oddają ewentualne rządzenie partii czy komitetowi, w której iks będzie ich przedstawicielem.

piątek, 1 listopada 2013

Kropka nad "i"

Asumpt do podjęcia tematu dała mi lektura wielce zajmującej i skłaniającej do refleksji książki będącej zapisem rozmowy między Zygmuntem Baumanem a Stanisławem Obirkiem, zatytułowanej "O Bogu i człowieku" (Kraków : Wydawnictwo Literackie, 2013). Więcej tu o człowieku w rozmaitych kontekstach, w tym także religii, niż o Bogu, a najwięcej o potrzebie dialogu i wzajemnego zrozumienia, które dialogowi nadaje sens.
W pewnym momencie Zygmunt Bauman mówiąc o braku chęci zrozumienia innych, wręcz o zamykaniu się na głos innych, żeby broń Boże pod ich wpływem nie zwątpić w sens własnych racji, przytacza przykład niejednego przecież  polityka, który przychodzi na dyskusję telewizyjną z kropką nad swoim "i" już przez siebie twardo postawioną i z takąż ze studia wychodzi. Jego celem nie jest bowiem dyskusja, ani nawet przekonanie do własnych racji, co najwyżej ich wykrzyczenie, lecz udowodnienie, że to inni są zatwardziali w obstawaniu przy swoich błędnych racjach.